Za mną drugie dzień w Pekinie.
Dalej podtrzymuję, że miasto jest ogromne, nawet Bangkok jest przy tym mały.
W sumie tutaj wszystko jest proporcjonalne do wielkości kraju.
Byliśmy na placu Tienanmen (plac bramy niebiańskiego spokoju). Na pewno kojarzycie zdjęcie kolesia stojącego przed czołgiem - to własnie tam. Plac ma wymiary ok 800x500m, czyli całkiem spory. Na samym środku stoi budynek - mauzoleum przewodniczącego Mao. Został on po śmierci zabalsamowany i wystawiony na widok w szklanej trumnie (coś jak Lenin). Nie widziałam go z jednego prostego powodu. Aby wejść do środka jest kolejka - 3h "na pingwinka" :) W tej kolejce stoją chyba tylko Chińczycy, którzy uważają za najważniejszy punkt programu zobaczyć swojego szefa szefów. Na placu jest cała banda policjantów, żołnierzy i wszelakich tajniaków. Pilnują porządku. Jak przechodziliśmy to jakiś człowiek przebrał się za Fidela Castro i coś krzyczał po chińsku. Jedna dziewczyna z grupy zrobiła mu zdjęcie i jeden koleś go miał na kamerze - od razu podskoczyli policjanci i kazali skasować. Oczywiście nie pozwolili nam odejść dopóki nie zostało to skasowane. Zdjęcie pokażę jak wrócę do Polski :)
Kolejny punkt Zakazane Miasto, czyli dawna siedziba cesarzy chińskich. Mnóstwo bram (gdzie ich brama wygląda jak spory budynek), budynków z tronami, mniejszych budyneczków i najmniejszych - całość ma 9999 komnat :). Wszystko czerwone ze złotymi dachami. Pierwsze trzy były fajne, potem już każdy był taki sam dla mnie. Tłum Chińczyków, chyba połowa Pekinu przyszła do Zakazanego Miasta.
Hodowla pereł:
Oczywiście Chińczycy musieli coś wykombinować aby perły były nie tylko naturalne, których jest mało, ale żeby mieli ich dużo. To założyli hodowle. Jak powstają to możecie sobie poszukać w necie. Ja podam ceny, bo bez sklepu koło fabryki nie mogło się obyć :)
Duże perły morskie naszyjnik 88.000 yuanów = ok 15.000 USD, perły sztuczne hodowlane 2.000 juanów = ok.350 USD :)
Jako, że Zakazane Miasto jest w 99% kamienne, to cesarzowie zbudowali sobie Pałac Letni nad jeziorem poza Pekinem (teraz już jako dzielnica miasta). Rzeczywiście zielono, ładnie i jeziorko jest....ale wygląda jak Zakazane Miasto w zieleni - nic oryginalnego :)
Opera Pekińska - przeżyłam jakoś i to wystarczy za komentarz :)
Ciekawostki dnia:
- aborcja w Chinach jest jak najbardziej legalna, szczególnie, że mają politykę jednego dziecka, aby zmniejszyć swoją liczebność
- każde nadprogramowe dziecko kosztuje jakąś wielokrotność rocznych dochodów, jakiś koleś podobno zapłacił za dzieciaka 50.000USD
- studia kosztują średnio ok. 40.000 yuanów za semestr, przy średnich zarobkach miesięcznych ok 3.000 juanów
- Chińczycy mają strasznie niskie podatki. Do 3.000 yuanów /mies. nie płacą nic, potem jest 5%. Najwyższe podatki, ale praktycznie dla milionerów to 20%.
- mieszkanie w Pekinie kosztuje średnio ok. 40.000 yuanów / m2 = ok 20.000zł / m2, całkiem sporo :)
- jak jedzą Chińczycy?! wyobraźcie sobie przeciwieństwo tego czego Was uczą / uczyli rodzice - standardowy Chińczyk mlaszcze, siorbie, rozrzuca jedzenie naokoło talerza, prawie leży na stole. Niestety ale miałam okazję doświadczyć przy śniadaniu
- każda panda ma obywatelstwo chińskie. Jak jakiś ogród zoologiczny chce wypożyczyć pandę, to po pierwsze musi parę, a po drugie kosztuje to 1 mln $ za rok, czyli 2 mln $ za parę na rok
- w Pekinie jest ogromny smog, o czym pisałam wczoraj. Dziś niby prognozy zapowiadały pełne słońce bez chmurki, ale ten smog skutecznie sprawił, że niebo było szare, co widać na zdjęciach - ja jednak lubię błękit :)