Od dwóch dni siedzę na Hainanie w mieście Sanya. Mały kurort tylko 600 tys ludków :)
Przyjeżdża tutaj multum Rosjan. Najlepsze, że będąc w Chinach muszę sobie przypomnieć rosyjski, bo nie mają nawet menu po angielsku, jedynie chiński i rosyjski. Jednak jak po raz setny zwracają się do Ciebie po rosyjsku to zaczyna wkurzać.
W sumie nie ma co pisać. Morze, basen, palmy. Ciekawostką może być otoczenie hotelu – te takie duuuuże wieżowce w budowie na którymś zdjęciu.
Fajne żarcie mają za to. Straszliwie tanie owoce morza – talerz krewetek na 2 osoby (dużych) 30zł. Fajna knajpa z „mongolskim kociołkiem” – takie fondu na sposób chiński.
Więcej o tych dwóch dniach nie będzie – bo nic ciekawego się nie stało.